W miniony czwartek (8 grudnia) w Lesie Rzuchowskim
(nieopodal Koła) odbyły się uroczystości upamiętniające 75. rocznicę pierwszego
transportu ofiar do niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady w Chełmnie nad
Nerem. Brali w nich udział m.in. przedstawiciele lokalnych władz, środowisk
żydowskich oraz wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin.
Obóz był miejscem zagłady głównie ludności żydowskiej,
tak z terenu Polski, jak i Zachodniej Europy.
W pierwszym okresie istnienia obozu (od grudnia 1941 do
kwietnia 1943 roku) eksterminacji dokonywano w samochodach będących mobilnymi
komorami gazowymi. Ciała ofiar wywożono do pobliskiego Lasu Rzuchowskiego.
Latem 1942 r. wskutek zagrożenia epidemiologicznego spowodowanego rozkładaniem
się ciał w masowych grobach wstrzymano transporty. Zwłoki wydobywano
z grobów i palono je w polowych krematoriach.
W drugim okresie istnienia (od wiosny 1943 do stycznia
1945 roku) teren Lasu Rzuchowskiego przygotowano do transportu kolejnych ofiar.
Tylko od 23 czerwca do 14 lipca 1944 roku zamordowano 7196 Żydów z łódzkiego
getta.
Szacuje się, że łącznie w obozie zamordowano ponad 200
tysięcy osób, w zdecydowanej większości Żydów, a także 4,3 tysiąca Romów,
prawdopodobnie grupę czeskich dzieci i kilkudziesięciu jeńców radzieckich.
Dlaczego historia obozu w Chełmnie nad Nerem powinna
interesować mieszkańców Gostynina?
Otóż, obóz ten był miejscem zagłady kilku tysięcy
mieszkańców naszego miasta – gostynińskich Żydów. Śmierć w Chełmnie nad Nerem
ponieśli mieszkańcy Gostynina po likwidacji gostynińskiego getta w 1942 roku, w
którym, według szacunków, stłoczonych było około 3500 Żydów (również z
Gąbina).
Wciąż warto przypominać, że gostynińscy Żydzi przez wieki
tworzyli klimat naszego miasta. Przedwojenny Gostynin był bardzo żydowskim
miastem, z żydowską szkołą, synagogą, biblioteką, stowarzyszeniami, klubem
sportowym... A nade wszystko z całą różnorodnością żydowskich sklepów,
restauracji, banków czy zakładów rzemieślniczych. Przedwojenny cadyk Gostynina,
Jechiel Meir, był znany i ceniony w całej Polsce. W tym roku przypadła dwusetna
rocznica jego urodzin… Żydzi gostynińscy mieli tu swój cmentarz z
charakterystycznymi macewami. Byli wśród
nas, cieszyli się, płakali, modlili, zawierali związki małżeńskie, wychowywali
dzieci, zarabiali… Ich historia zakończyła się tragicznie. Jednak nie doczekali
się, jak dotąd, żadnego upamiętnienia na terenie Gostynina. Żydowski cmentarz?
Synagoga? Mykwa? Getto? One nie istnieją w świadomości gostyninian.
Obecny na uroczystości wiceminister Jarosław Sellin
powiedział: „Istotne jest bowiem, abyśmy na dzieje zbrodni II wojny światowej i
zagłady patrzyli całościowo, dostrzegając kolejne etapy narastającej nienawiści
i przemocy, kolejne punkty planu realizowanego przez morderców. Abyśmy widzieli
nie tylko porażające i przerastające ludzką wyobraźnię skutki, ale także
sięgali do ich przyczyn, bo tylko wtedy wypełnimy obowiązek pamięci wobec ofiar
i wyciągniemy lekcję na przyszłość”.
Można zadać sobie pytanie: Czy wypełniliśmy nasz
obowiązek pamięci o mieszkańcach Gostynina, którzy w liczbie kilku tysięcy
zostali zamordowani w Chełmnie nad Nerem? Czy w przestrzeni publicznej
Gostynina znajdziemy ślad o żydowskiej historii naszego miasta i zagładzie
Żydów?
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że niechlubny „cud
niepamięci” o gostynińskich Żydach wciąż trwa.
Piotr Syska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz